sobota, 15 grudnia 2018

Wymowa

Polakom, którzy po raz pierwszy stykają się z językiem słoweńskim, nietrudno o rozczarowanie. Jak to, przecież to też język słowiański (więc trochę taki jak nasz!), a słyszymy zupełnie coś innego, niż widzimy w tekście.

O ile przy spółgłoskach sprawa jest prosta (z jednym wyjątkiem, o czym za chwilę), ponieważ tutaj przyjęto zasadę podobną jak w serbskim czy chorwackim, czyli "wymawiamy tak, jak czytamy" (š to š, czytane jak nasze polskie sz, ž to ž, jak polskie ż, s to nasze polskie, swojskie s i tak dalej...), to schody zaczynają się przy samogłoskach.

W języku słoweńskim występuje bowiem coś takiego, jak ruchomy akcent. Oznacza to tyle, że nie ma w nim jasnych reguł, które można wykuć, aby tenże akcent opanować (podobnie jest w języku rosyjskim). Jedynym sposobem, aby to opanować, jest po prostu słuchanie poszczególnych wyrazów i sprawdzanie rozkładu akcentu ze słownikiem (szczególnie polecam tutaj portal Fran). 
Na tym jednak nie koniec. Otóż w słoweńskim istnieją aż trzy formy realizacji tego, co jest zapisywane jako "e".  
Pierwsza to "zwykłe", "polskie", które inaczej jest nazywane "samogłoską półprzymkniętą przednią niezaokrągloną", albo po prostu "długim e". Możemy je usłyszeć na przykład w takich wyrazach jak:

vprašanje - pytanie
človek - człowiek
lenoba - lenistwo

Druga to tak zwane "krótkie e", które w praktyce brzmi jak coś pomiędzy "i" a "e". Kiedyś taki dźwięk istniał również w języku polskim i to z perspektywy historii polszczyzny wcale nie tak dawno temu, bo w czasach Adama Mickiewicza i w niektórych wydaniach poezji naszego narodowego wieszcza możemy zobaczyć takie cudeńko, jak é. Tak, to jest właśnie to, o czym mowa.
Jak to brzmi w rzeczywistości? Sądzę, że najlepiej byłoby przekonać się o tym na przykładzie słoweńskiej wersji Cichej nocy, gdzie słychać to bardzo wyraźnie:



I tu drobny przypis z mojej strony - o ile tekst Cichej nocy (Sveta noč) jest nieco archaizowany (słoweński przekład pochodzi z 1871 roku), we współczesnym słoweńskim to podobieństwo do "i" jest mniejsze. Jednak wciąż można usłyszeć, że to "e" jest wymawiane nieco wyżej i krócej, niż "długie e". Dzieje się tak na przykład w wyrazie: svet - świat, czy mesto - miasto. 
Czasami ta różnica między krótkim i długim "e" jest istotna w semantyce, czyli w znaczeniu danego wyrazu, i tak na przykład "péti" (uwaga, tu zapisuję ze znakiem akcentu, którego przecież w większości tekstów nie znajdziecie, a już tym bardziej nie napisze go Wam podczas krótkiego dialogu pani w kiosku, gdzie idziecie kupić zapalniczkę!) z "krótkim e" oznacza "śpiewany", a "pêti" z "długim e" oznacza "piąty". 

Jest jeszcze jedna malutka ciekawostka, mianowicie coś, co słoweńscy językoznawcy określają mianem poglasnik, a polscy nazywają to "szwa", zapisywane w alfabecie fonetycznym jako [ə]. W słóweńskim jest zapisywany przeważnie jako "e" (jak na przykład w wyrazie pes - pies) lub pojawia się w otoczeniu "r", jeśli nie ma wokół innych samogłosek (jak na przykład w wyrazach typu grm - krzew, prstan - pierścień).
A co ze zbitką "nj"? Inaczej niż w polskim, nie czytamy tego jak "ń", ani nie łączymy tego "n" i "j" jak w chorwackim, tylko czytamy to oddzielnie, jak w wyrazie konj - koń. 

Na koniec, co się dzieje, gdy pojawia się takie cudo jak "L" lub "V"? O ile te literki pojawiają się na początku wyrazu, a zaraz po nich widzimy samogłoskę, czytamy je odpowiednio jak "L" lub "W" (znów z jednym wyjątkiem, o którym za chwilę!), jednak gdy widzimy je na końcu, czytamy je jak polskie "Ł" (jak na przykład w wyrazie prekinitev - przerwanie, zerwanie, czy w formach przeszłych czasowników rodzaju męskiego, bil - był, kuhal - gotował itd.) A co, jeśli na początku wyrazu po "L" lub "W" nie ma samogłoski? Też czytamy to jak "ł", na przykład w wyrazie vsak - każdy, vsi - wszyscy.
Po co to wszystko? Po co w ogóle uczyć się wymowy? Ano nie dla idei ani nie dla Nagrody Nobla, tylko po prostu po to, żeby inni nas dobrze rozumieli, niezależnie od tego, czy kupujemy na bazarze ziemniaki, czy czytamy poezję Prešerna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Po długiej przerwie...

Cześć, do pisania wracam po dłuższej przerwie, wywołanej śmiercią bliskiej mi osoby.